made by paula and ola

wtorek, 23 lipca 2013

The owl is enough


Dzisiaj głównym punktem programu jest kultowa bluza adidas oldschool. Nie chciałyśmy jednak powielać schematu bluza+trampki+czapka, bo nie ma co ukrywać, wydawał się nam trochę zbyt lansiarski. Uznałyśmy, że bluza w połączeniu z interesującą torebką w kształcie sowy obronią się same więc dodałyśmy do nich najzwyklejszą szarą koszulkę i czarne rurki.







bluza- adidas originals
koszulka-h&m
spodnie-bershka
torebka- accessorize
buty-no name

piątek, 19 lipca 2013

A piece of heaven

Z czym kojarzą Wam się wakacje? Pewnie ze słońcem, morzem, przyjaciółmi i ogromem wolnego czasu :) Nam kojarzą się jeszcze z jednym... z ciastem! Wspólne pieczenie ciasta stało się już niemal naszą wakacyjną tradycją. No bo kiedy przestać liczyć kalorie jak nie w wakacje? 
Poniżej przedstawiamy przepis, na który trafiłyśmy całkiem niedawno i nie wiedziałyśmy jak wyjdzie. 
Jego główne składniki to maliny i czekolada. Zapowiada się smakowicie, prawda?



Składniki:
  • maliny (koszyczek, lub 2)
  • 2 tabliczki czekolady
  • 3 jajka
  • 300g cukru
  • 250ml oleju
  • 400g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 250ml jogurtu naturalnego
  • 7 łyżek kakao
Jajka wbijamy do miski, dodajemy cukier i ucieramy na gładką masę. Powoli dodajemy oleju, cały czas miksując.


Następnie wsypujemy mąkę z proszkiem do pieczenia i dokładnie mieszamy. Powinno nam wyjść takie coś:



Po dodaniu jogurtu i kakaa do wyrobionej masy, możemy przejść do tych przyjemniejszych czynności. Ścieramy jedną tabliczkę czekolady na tarce...


...kroimy 3/4 malin na mniejsze kawałki...


... i wrzucamy do masy.


Nasza praca już prawie skończona. Przelaną do wcześniej natłuszczonej tortownicy masę wstawiamy do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika, na około 80 min. W międzyczasie można położyć na wierzch folię aluminiową, żeby ciasto za bardzo się nie spiekło.


Po wyciągnięciu z piekarnika, wygląda to mniej więcej tak:



Gdy ciasto trochę wystygnie, smarujemy wierzch rozpuszczoną wcześniej czekoladą i przyczepiamy do niej pozostałe maliny.
Oto co nam wyszło:


Kwaskowate maliny i słodka czekolada okazały się połączeniem idealnym. Nieskromnie napiszemy, że było naprawdę przepyszne! 


wtorek, 16 lipca 2013

Back to the backpack

Plecak- kojarzący się głównie ze szkołą, a więc raczej niezbyt pozytywnie. Chyba każda dziewczyna porzuciła go kiedyś na rzecz torebki, a szkoda. Na szczęście po kilku latach w cieniu, powraca do łask. Bardzo nam miło, że piszecie, że podoba się Wam ten przerobiony przez nas :) Mimo obaw okazał się naprawdę godnym (i przede wszystkim wygodniejszym) zastępcą torby.








bluzka- zara
spodenki- h&m
sandałki- badura
plecak- post niżej

sobota, 13 lipca 2013

337 buttons

Co widzicie patrząc na poniższe zdjęcie? Tak, jest to czarny plecak, z dużą ilością napisów i starym zniszczonym sznurkiem. Generalnie- nic ciekawego. Jednak my zobaczyłyśmy w nim coś jeszcze, zobaczyłyśmy możliwości :)


Oto etapy naszej pracy w kilku krokach:

Krok 1. Odpruwamy napisy, odczepiamy wielkie (niepotrzebne) litery przy zamkach i wyciągamy sznurek

Krok 2. Guziki. Wybieramy odpowiadający nam kolor, wymyślamy wzór i przyszywamy. Radzimy zakupić o wiele więcej niż wydaje się potrzebne, bo może się okazać (tak jak u nas), że kupiliśmy za mało.

Krok 3. Zamieniamy sznurek, na wstążkę.


Krok 4. Dalej przyszywamy guziki, których przyszywanie zostało przerwane z powodu bolących palców


I jak się Wam podoba efekt końcowy? My jesteśmy usatysfakcjonowane :)


A już niedługo będziecie mogli zobaczyć jak plecak prezentuje się jako zintegrowana  z resztą ubioru całość.
Zapraszamy również tutaj: http://ask.fm/madebypando :)


niedziela, 7 lipca 2013

FIVB Volleyball World League 2013

 Dziś, specjalnie dla Was, relacja z piątkowego meczu Polska-USA, prosto z katowickiego Spodka. Jeśli chodzi o kolorystykę zdjęć, może wydawać się nieco monotonna. Biało-czerwono jest dosłownie wszędzie. Na jeden wieczór ok. 10 tysięcy kibiców zamienia się w jedną, wielką, biało-czerwoną rodzinę, a moda nie ma tu najmniejszego znaczenia. Liczy się tylko to, żeby jak najbardziej utożsamić się z drużyną :)

Idąc tym tropem, postanowiłam zadbać o każdy, nawet najmniejszy szczegół, a zaczęłam od paznokci :)


Na miejscu panowała świetna atmosfera, w odróżnieniu do pogody, która nie wróżyła dobrze.


W niedługim czasie pod Spodkiem pojawiły się również gwiazdy wieczoru. Zapamiętajcie numer rejestracyjny!


"Ojej, oni tu się chyba zatrzymują! Tato, tatoooo! Rób zdjęcia jak wychodzą, a ja będę stać i się uśmiechać!"


Niestety chłopcy byli bardzo skupieni przed meczem i mimo tłumu kibiców, bijących im brawo nie bardzo byli chętni do zdjęć, ani udzielania wywiadów.


Pozostało więc samotne zdjęcie pod spodkiem...


Na szczęście udało mi się znaleźć siatkarza 'dostępnego' dla kibiców. Poznajecie tego Pana? :)


A tak rozgrzewają się nasi chłopcy przed meczem. Znów w blasku fleszy i przy tłumie gapiów. Muszą mieć naprawdę silną psychikę.



Jeszcze tylko zdjęcie pamiątkowe...


... i zaczynamy! :)



Takiej atmosfery jak w Spodku nie ma nigdzie. Kibicowali dosłownie wszyscy!


Wysiłek drużyny (i oczywiście kibiców) opłacił się. Mimo wielu chwil grozy, wygraliśmy 3:2 ! :)




Na koniec coś specjalnie dla Oli, która niestety nie mogła być na meczu. Reprezentant Stanów Zjednoczonych, kapitan drużyny, świetny zawodnik i po prostu przystojny siatkarz... Matt Anderson :)


Po takich meczach naprawdę trudno nie czuć dumy z bycia Polakiem ( i wcale nie zależy to od wygranej, czy przegranej). Jest w siatkówce coś magicznego, kto choć raz był na meczu reprezentacji, wie co mam na myśli. I kompletnie nie rozumiem dlaczego to piłka nożna uważana jest w Polsce za sport narodowy...

A już we wrześniu wybieramy się razem z Olą na ME do Gdańska :)

P.S Na zdjęciu z Andrzejem Wroną to nie ja jestem taka niska, tylko on jest taki ogromny!